POSŁANIEC ANTONIEGO

„O, gdybyś znała dar Boży”, czyli o Samarytance raz jeszcze (J 4,4-15)

Piotr Gryziec OFMConv EwangeliaWiara
2/2019
„O, gdybyś znała dar Boży”, czyli o Samarytance raz jeszcze (J 4,4-15)
Spotkanie Jezusa z Samarytanką jest spotkaniem wyjątkowym. Podczas tego niezwykłego dialogu dowiadujemy się bardzo wiele o samym Jezusie. O tym, kim jest i o tym, co od Niego otrzymujemy. Szczegóły, które ewangelista umieścił w opisie tego spotkania, rzucają wiele światła nie tylko na samą relację Pana w stosunku do napotkanej kobiety, ale na całe Jego dzieło zbawienia.
Wątki poruszone w tej rozmowie mają swoje odniesienie do zbawczej męki Jezusa na krzyżu, a także do daru Ducha Świętego, który będzie owocem Jego męki i zmartwychwstania. To spotkanie uświadamia także nam, czytelnikom Ewangelii Janowej, że to Jezus jest prawdziwym „darem Bożym” dla nas, którzy mamy – posługując się językiem św. Jana – „poznawać” Jezusa. A „poznanie” w języku biblijnym to przede wszystkim osobiste doświadczenie i wejście w relację z poznawanym. A zatem „znać dar Boży”, do doświadczyć tego daru w swoim własnym życiu, wejść w głęboką, piękną, intymną relację z Jezusem. 

Musiał przejść przez Samarię
Ewangelista stwierdza, że kiedy Jezus znajdował się w drodze z Judei do Galilei, „trzeba Mu było przejść przez Samarię”. Jan używa greckiego czasownika edei, który oznacza pewnego rodzaju konieczność. Innymi słowy: Jezus „musiał” przejść przez Samarię. Jednak ta „konieczność” wcale nie wynikała z uwarunkowań topograficznych Ziemi Świętej. Była inna możliwość, inna droga . Żydzi udający się z Judei do Galilei częściej wybierali drogę wiodącą doliną Jordanu, która była bezpieczniejsza i łatwiejsza. Wspomniany czasownik w Ewangelii Janowej odnosi się przede wszystkim do konieczności zbawczej, wynikającej z woli Ojca niebieskiego. Jezus „musiał” przejść przez Samarię, nie dlatego, że nie było innej drogi, lecz po to, aby spotkać się z Samarytanką i objawić jej oraz jej rodakom zbawczą wolę Ojca oraz dać „poznać” dar Boży.
Jezus przechodzi także przez twoje życie, aby spotkać się z tobą i wejść z tobą w dialog. Samaria to jest obszar, który pozwala ci lepiej poznać Jezusa i dar Boży, którym jest On sam.

Przychodzi do miasta…
Kiedy rozpoczyna się akcja opowiadania, ewangelista posługuje się czasem teraźniejszym: Jezus przychodzi, mówi, podobnie zresztą jak i Samarytanka. Ten czas teraźniejszy przenosi czytelnika w czasy Jezusa, wciąga go w rozgrywającą się przy studni Jakuba scenę. Ten czas teraźniejszy każe nam sobie uświadomić, że Jezus przychodzi właśnie TERAZ i TERAZ mówi do mnie i do ciebie. Każdy z nas, czytelników, jest Samarytanką, jest człowiekiem, który potrzebuje wody żywej, który potrzebuje daru z nieba, dlatego przychodzi do Jezusa, aby się z Nim spotkać.

Było to około godziny szóstej
Według ówczesnego sposobu liczenia godzin w Palestynie, było to południe, a zatem najgorętsza pora dnia. Na tamtej szerokości geograficznej dzień trwa około dwunastu godzin (por. J 11,9). Natomiast noc dzielono na cztery „straże”, po trzy godziny każda. Pora dnia jest co najmniej zastanawiająca. Zmęczony Jezus siada na studni (która była przykryta kamieniem) – tak brzmi tekst oryginalny – nie szukając wcale cienia, w którym mógłby rzeczywiście odpocząć. Ponadto jest sam, ponieważ Jego uczniowie udali się wcześniej do miasta (w. 8). Także o tej niezwykłej porze przybywa do źródła kobieta. Po wodę udawano się zwykle rano lub wieczorem, a nie w najgorętszej porze dnia. Ta okoliczność ma jednak zupełnie inny, głębszy sens.
Godzina szósta, czyli dwunasta w południe, to czas kiedy Jezus będzie wisiał na krzyżu na Golgocie. To czas Jego męki. Zwraca się do Samarytanki: „Daj mi pić” (w. 7). Kiedy Jezus będzie wisiał na krzyżu, tuż przed swoją śmiercią wypowie słowo „Pragnę” (19,28). W obydwu tych sytuacjach Jezus prosi o napój, lecz jest to jedynie pretekst do tego, aby powiedzieć, że to On ma prawdziwy napój, prawdziwą wodę, która daje życie – tą wodą jest Duch Święty, co zresztą sam wyjaśni w sposób wyraźny w J 7,39, a ewangelista Jan potwierdzi w 19,30: „skłoniwszy głowę, przekazał Ducha”.

Przychodzi kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody
Czasownik grecki antleō, który znaczy „zaczerpnąć”, występuje w całym Nowym Testamencie tylko cztery razy: dwa razy w Janowym opowiadaniu o wodzie, która stała się winem w Kanie Galilejskiej (2,8.9) oraz dwa razy w dialogu z Samarytanką na temat wody żywej (4,7.15). Czytelnikowi dobrze znającemu Stary Testament, słowo to szybko skojarzy się ze znanym hymnem pochwalnym z księgi Izajasza, odnoszącym się do czasów mesjańskich, w którym występuje werset: „Wy zaś z weselem będziecie czerpać wodę ze zdrojów zbawienia” (Iz 12,3). Jezus chce dać kobiecie, i każdemu z nas, żywą wodę, czyli zbawienie, aby już więcej nie pragnęła, podobnie jak w Kanie Galilejskiej dał gościom weselnym najlepsze wino.
Zresztą w naszym tekście występuje jeszcze więcej skojarzeń z opisem wesela w Kanie. W w.13 Jezus mówi do kobiety: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki…”. Podobne przeciwstawienie dotyczy wina w Kanie Galilejskiej: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino… Ty zaś zachowałeś dobre wino aż do tej pory” (J 2,20). Wszystko, co daje Jezus, jest najlepsze, jedyne, nieporównywalne z tym, co daje „każdy człowiek”.

„Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę?”
Samarytanka rozumie słowa Jezusa w sposób bardzo naturalny, dosłowny. Jednak Jezus w Ewangelii Jana bardzo często posługuje się metaforycznym sensem słów. Pragnie powiedzieć coś więcej, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Jezus zwraca się w taki właśnie sposób, aby uświadomić Samarytance, że ich najgłębsze pragnienia są wspólne; że jest to jedno i to samo pragnienie: jej i Jego. Jest to pragnienie zbawienia: w przypadku Samarytanki jest to pragnienie doświadczenia otrzymania zbawienia, natomiast w przypadku Jezusa dania zbawienia. Tym pragnieniem Jezusa, które nieco dalej On sam nazwie „pokarmem”, jest „wypełnić wolę Tego, który Go posłał i wykonać Jego dzieło” (w. 34). Dar zbawienia nie jest zarezerwowany dla wybranej grupy, jest on przeznaczony dla wszystkich bez wyjątku. To znaczy, że także dla ciebie.

„O, gdybyś znała dar Boży i kim jest Ten…”
Jezus  pragnie uświadomić spotkanej kobiecie, że ma ona niepowtarzalną okazję otrzymania od Niego Daru. Już w samej składni zdania, które wypowiada Jezus jest zawarte wyjaśnienie, o jaki dar chodzi. Mianowicie na początku zdania ewangelista umieścił czasownik „wiedzieć” (gr. oida), który odnosi się zarazem do dwóch zdań, stanowiących dopełnienie: „O, gdybyś wiedziała, jaki jest dar Boży (który mam dla ciebie) i kim jest Ten, który mówi do ciebie…”. Skąd Samarytanka ma to wiedzieć? Właśnie od Jezusa, On przyszedł objawić miłość Ojca i wskazać na dar, który Ojciec dał ludziom. Ten dar ma dwa oblicza: najpierw darem jest sam Jezus – Zbawiciel świata (por. w. 42), a w konsekwencji jest nim „żywa woda” (por. w. 10), którą jest Duch Święty, przekazany przez Jezusa Kościołowi w momencie oddania swojego życia na krzyżu. Duch Święty, który jest źródłem życia Kościoła, wodą zbawienia.

„Czy Ty jesteś większy od Jakuba?”
Kobieta z Samarii zwraca uwagę, że patriarcha Jakub „dał” tę studnię swoim potomkom. Studnia na miejscu pozbawionym wody jest wielkim darem. Ale dar, który oferuje Jezus, jest pod każdym względem większy i doskonalszy. Po pierwsze dlatego, że jest on źródłem niewyczerpanym, zaspokajającym wszelkie pragnienie; po drugie zaś, jest to napój zapewniający życie wieczne. A tym źródłem, z którego tryskają strumienie wody żywej (por. J 7,37-38), jest nie kto inny, tylko sam Jezus. On jest prawdziwym źródłem, z Niego bierze początek zbawienie. Dar jest „większy”, a zatem i Dawca musi być kimś niezwykłym i wyjątkowym. Jezus odkrywa przed nami kolejną tajemnicę: On jest źródłem życia. Życia wiecznego. Człowiek jest stworzeniem, którego pragnienie przewyższa wszelkie ziemskie pragnienia. Jego wewnętrzne pragnienie może zaspokoić tylko sam Bóg. Dlatego Jezus wychodzi mu naprzeciw, przynosząc dar życia wiecznego.

Dar Boży
O, gdybyś znał dar Boży… Darem Bożym jest przede wszystkim Ten, który przychodzi z nieba i daje życie światu (por. J 6,33). On jest pierwszym darem dla wierzących, źródłem wszelkich innych darów, które w Nim mają początek. On jest źródłem życia wiecznego, realizatorem i dawcą zbawienia. Bez Niego nic nie możemy uczynić. Bez Niego nic nie ma sensu, bez Niego życie nie ma przyszłości. Tak, jak Jezus „musiał” przejść przez Samarię, tak każdy z nas „musi” przyjść do Jezusa, aby mieć życie.



Chcesz regularnie otrzymywać ciekawe artykuły na e-mail? Zapisz się do naszego e-biuletynu, a regularnie będziesz otrzymywał zajawki pojawiających się artykułów. Będziesz zawsze na bieżąco!